(na zdjęciu: Ropczycki Krzyż Powstania Styczniowego i Ofiar Komunizmu z terenu powiatu)
Jakże często jesteśmy zaskakiwani brakiem wiedzy na temat najnowszej historii, w tym tej dotyczącej "Solidarności i Stanu wojennego". Dlatego obchodzone w tym roku 40-lecie ogłoszenia Stanu Wojennego (13.12. 1981) jest dobrą okazją do szerszej refleksji, o tych, którzy czynnie poparli "Jaruzelskiego i komunę". W tym świetle pełniej możemy pokazywać tych, którzy zapłacili życiem, cierpieniem internowania i przesłuchań SB, zostali wyrzuceni z pracy oraz byli dyskryminowani za przynależność do "Solidarności". Ten wielki ruch społeczny "odrodzenia narodowego", narodził się z robotniczych protestów roku 1980. Oczywiście stanowił ogromne zagrożenie dla "systemu sowieckiego" i był od samego początku systematycznie niszczony przez aparat represji "PRL-u" kierowany przez "sowieckie elity upozorowane na Polaków". Za apogeum tego procesu możemy przyjąć ową "czarną noc Generała", 13 grudnia 1981 r. Oni ciągle poprzez posiadane media, ale także uwłaszczoną na majątku "państwowym" partyjną nomenklaturę kształtują współcześnie opinie publiczną. Dlatego tak potrzebne jest przypominanie i pokazywanie "ich korzeni i powiązań", które często dziedziczone są w ich rodzinach i środowiskach.
W przypadku Ropczyc taką historyczną postacią jest Piotr Chłędowski, do roku 1990 patron jednej z głównych ulic Ropczyc, obecnie ul. Piłsudskiego, (koło LOK). To przedwojenny działacz KPP, dziś wiemy, że równocześnie tajny płatny agent NKWD. Gdy w sierpniu 1944 r. weszły wojska sowieckie, został przez nich mianowany starostą powiatu najpierw w Ropczycach, a od 1945 w Dębicy. Tak wspomina tą osobę prof. Józef Miąso, były pracownik PAN w Warszawie, pochodzący z Witkowic. "...działo się to w dniu 3 maja 1945 r. Na widok samochodu UB kilku chłopów dosiadło swoich koni i uciekło w pola. Starosta kazał do nich strzelać, ale na szczęście kule ich już nie dosięgły. Dwie osoby zostały zatrzymane. Jedna z nich , mężczyzna pochodzący z Kresów Wschodnich "ubecy" potwornie pobili lufami pepesz, łamiąc mu niemal wszystkie żebra. Drugiego Chłędowski potraktował tak jak to robili gestapowcy. Z dużego rozpędu swoim oficerskim butem wymierzył mu takiego kopniaka, że mężczyzna przeleciał w powietrzu kilka kroków, zanim upadł na ziemię. Był to stary człowiek, Piotr Jarosz, ojciec naszego proboszcza" (koniec cyt.).
Dodajmy jeszcze, że brat Piotra Chłędowskiego, Michał (także członek PPR), posiadający ukończone 4 klasy szkoły podstawowej został mianowany w roku 1944 burmistrzem Ropczyc. To ci ludzie na trwale ukształtowali powojenna rzeczywistość powojennych Ropczyc.
Gdy przypominamy tych, którzy "tworzyli PRL", a w sposób szczególny zapisali się w historii regionu, należy przypomnieć Sylwestra Bizonia z Gnojnicy. Od marca 1946 był on naczelnikiem Aresztu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa (WUPBP) w Rzeszowie, krwawej katowni AK i patriotów. To on był katem w publicznej egzekucji trzech AK-owców 10 lipca 1946 r. na Rynku w Dębicy. Tych dwóch i wielu innych nigdy publicznie nie zostali osądzeni, a ich rodziny i środowiska ciągle zachowały znaczący wpływ na opinie społeczną. To te kręgi stanowiły oparcie dla działań "generała", a potem kształtowały III RP. Skutkiem tego jest zamazywanie pamięci o "Solidarności" i zbrodniach czasów PRL-u.
Stanisław Wójciak