Z przyjemnością informujemy że ukazała się kolejna publikacja wydawnictwa z zakresu historii regionu. Wydawnictwo "SOLID Ropczyce" wydało książkę pt. „Kpt Karol Chmiel „Grom”, por. Stanisław Dydo „Steinert” Żołnierze Niezłomni”. Książka w sposób przystępny przybliża młodym czytelnikom te postacie, w szerszym kontekście politycznym, w jakim znalazła się konspiracja AK-owska oraz WiN po zakończeniu II wojny światowej. Tragiczne życiorysy tych dwóch "żołnierzy wyklętych" uzupełnia przypomnienie zbrodniczej działalności UB, w tym lista tortur do jakich dopuszczano się wówczas na więzieniach politycznych. Publikacja zawiera rozdział ze zdjęciami dotyczącymi głównych bohaterów, ale także przypominającymi ważne miejsca dla historii walki o Niepodległość. Książka ta jest także do pobrania tutaj: Kpt Karol Chmiel „Grom”, por. Stanisław Dydo „Steinert” Żołnierze Niezłomni.
„Kpt Karol Chmiel „Grom”, por. Stanisław Dydo „Steinert” Żołnierze Niezłomni” stron 116, nakład 700 szt. Wydawnictwo SOLID- Ropczyce 2022
Książka ta jest elementem realizowanego projektu Ministerstwa Obrony Narodowej, w ramach którego wykonany został mural im poświęcony, oraz zrealizowany 15. minutowy film edukacyjny, także do obejrzenia oraz pobrania pod zakładką VIDEO.
opr.SW
Ogromna tragedia jaka miała tu miejsce 11 maja 1955 roku należy ciągle do mało znanych. Liczba ofiar tego pożaru 58 osób, w tym głównie dzieci szkolnych zasługuje na zachowanie pamięci o tej tragedii. Tym bardziej że w czasach PRL-u wiele zrobiono, by zatrzeć ową pamięć. A to z powodu, że film i kino należały do podstawowych narzędzi "uświadamiania ideologicznego narodu" i taka tragedia bardzo nie pasowała do działań propagandowych PRL. Więc obowiązywał zakaz "tego tematu", bardzo starannie pilnowany przez UB a potem SB. Dopiero w roku 1980 na fali przemian "Solidarności" grupie miejscowych działaczy udało się po pokonaniu ogromnych trudności postawić Krzyż- pomnik ofiar tej tragedii, na placyku obok Domu Kultury, postawionego na pogorzelisku (na zdjęciu). Powtórzmy, że w pożarze drewnianego baraku szkoły, w której zorganizowano projekcje filmu zginęło 58 osób. Liczba ofiar wynikała z tego że szkoła miała pozabijane okna, a palące się celuloidowe taśmy filmowe wydzielały silnie trujące opary. Winna tragedii była pijana obsługa tego kina objazdowego. Wśród ofiar tej tragedii znaleźli się: Jasiu Kołaczak lat 5, troje 7 letnich dzieci, 11 osób miało powyżej 18 lat, a resztę stanowiła dzieci w wieku szkolnym. Trzy rodziny straciło po 3 osoby, 12 rodzin straciło po 2 osoby. Czyż można sobie wyobrazić wielkość tej tragedii dla tej niewielkiej miejscowości?
Do takich zapomnianych a niewątpliwie szczególnie zasłużonych postaci należy ten ropczycki kapłan.
Urodził się 29.11.1879 r. w Ropczycach w rodzinie Błażeja i Katarzyny. W 1899 zdał egzamin dojrzałości w Gimnazjum w Rzeszowie i wstąpił do seminarium duchownego w Tarnowie. Z powodu kłopotów zdrowotnych zrezygnował w formacji, a po kilku latach kontynuował studia, we Fryburgu i tam w 1912 obronił pracę doktorską. W 1913 przyjął święcenia kapłańskie, których udzielił mu biskup krakowski Anatol Nowak. Pracował jako profesor w V Gimnazjum we Lwowie, a następnie w Gimnazjum w Zamościu. Od 1923 zamieszkał w rodzinnych Ropczycach i rozpoczął pracę w Gimnazjum pełniąc w latach 1928-1930 funkcję dyrektora. Ponadto był prezesem Ochronki i zorganizował bursę dla uczniów gimnazjum. Przeznaczył własną parcelę i podjął starania o budowę nowego Budynku bursy. Dnia 22 grudnia 1929 odbyło się poświęcenie budowy z udziałem władz kościelnych i cywilnych.
Aby pozyskać dodatkowe fundusze wyjechał do Inowrocławia, gdzie podjął pracę jako nauczyciel łaciny w gimnazjum żeńskim. Pod koniec 1930 ciężko zachorował i powrócił do Ropczyc i zamieszkał w domu rodzinnym. W 1936 stan zdrowia ks. Depowskiego na tyle się poprawił, że został administratorem parafii ormiańskiej w Tyśmienicy. Z powodu nawrotu choroby wrócił do Ropczyc na początku 1939 r. tu zmarł 8.11.1939 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym.Niewątpliwie zasłużył na żywszą pamięć, a może na jakąś formę upamiętnienia?
sw
W okresie międzywojennym w całym kraju ogromnie uroczyście fetowano „Józefa”, jako dzień imienin Marszałka Józefa Piłsudskiego. Obchody miały często charakter państwowy, a do głównych ich organizatorów należał Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), którego Marszałek był honorowym członkiem. To taka ironia losu, gdy zauważymy obecne koligacje polityczne ZNP. Czy w tej celebrze nie było przesady i czy rzeczywiście tej osobie należały się aż takie formy szacunku, już za życia a i potem po śmierci?. Taka myśl stała się nagle aktualna w sytuacji wojny na Ukrainie. Widzimy jak ważna jest rola przywódcy narodu, prezydenta Włodimira Zełemskiego w budowaniu woli walki o Niepodległość kraju. Jakim prawdziwym darem losu jest to, gdy osoba „przywódcy ” dorasta do wielkości problemów z jakim zmaga się dany Naród.
Niewielu, poza płatnymi kłamcami kwestionuje to, że takim darem dla Polaków w latach I wojny światowej był Józef Piłsudski. On to w tamtejszych zawiłościach sytuacji politycznej starcia trzech mocarstw rozbiorowych, potrafił konsekwentnie wzmacniać pozycję Polski, co zaowocowało jej przywrócenie na mapy Europy. Jego wielkość potwierdził rok 1920, kiedy pod Warszawą pojawia się Armia Czerwona. Trzeba pamiętać że w ówczesnej Polsce niemałą siłę posiadały „siły rewolucyjne”, kwestionujące taką formę Niepodległości (kapitalistycznej Polski?), opowiadający się za przynależnością Polski do ZSRR.