W tym roku, 10 lutego minęła 50 rocznica śmierci zmarłego w roku 1971 misjonarza, wieloletniego proboszcza parafii Witkowice ks. Jana Jarosza. W dniu 29 maja (br) w Domu Kultury Witkowice odbył się II Memoriał Szachowy im. ks. Jana Jarosza, więc dobrze będzie przypomnieć tą ciekawą i zasłużoną postać kapłana, który 25 lat przepracował jako proboszcz w Witkowicach i 10 lat na misjach.

Ksiądz Jan Jarosz urodził się 19 lutego 1905 r. w Karsach, parafia Gręboszów koło Tarnowa. Był synem Franciszka i Ewy z domu Kiwior, chłopskiej wielodzietnej rodziny. Jeden z jego braci Kazimierz także został księdzem. Rodzinie tej wiele pomocy udzielał proboszcz tej parafii śp. ks. Piotr Halaka (1862-1931). Tenże kapłan zajmuje szczególne miejsce w życiu i kapłaństwie ks. Jana, dlatego wart jest także przypomnienia. Ks. Piotr znany był z aktywności społeczno-politycznej.

Był zaprzyjaźniony m.in. z mjr Henrykiem Sucharskim (pochodzącym z Gręboszowa), na plebani przyjmował Józefa Piłsudskiego i legionistów, współpracował ze znanym działaczem ludowym Jakubem Bojko. Jako kapłan znany był szeroko jako gorliwy krzewiciel kultu „Miłosierdzia Serca Jezusowego”. Ks. Jan już w Szkole Powszechnej w Gręboszowie wyróżniał się uzdolnieniami i religijnością. Przy zachęcie i pomocy ks. Piotra Halaka został wysłany do Tarnowskiego Gimnazjum, gdzie uzyskał maturę w roku 1926. W roku 1926 wstąpił do Tarnowskiego Seminarium Duchownego, gdzie został wyświęcony w dniu 29 czerwca 1930 przez bpa Leona Wałęgę. Już w Gimnazjum, a potem w Seminarium wykazywał szczególne uzdolnienia w nauce języków obcych. Tą umiejętność rozwijał także jako ksiądz, będąc wikarym a potem proboszczem. Jako wikariusz kolejno pracował w parafiach: Łososina Dolna, Jakóbkowicach k. Nowego Sącza, Okocimiu i od 23.XI.1932 r. na wikariacie przy katedrze w Tarnowie.

W dniu 20 kwietnia 1936 r. mianowany został proboszczem parafii Witkowice. Wówczas ta parafia posiadała tylko jednoosobową obsadę kapłańską. Ks. Jan przejął parafię po zmarłym proboszczu ks. Janie Wcisło w dobrym stanie, niemniej dużo tu było pracy kapłańskiej i spraw gospodarczych. Do tych ważnych inwestycji gospodarczych przez niego zrealizowanych należało wybudowanie murowanego budynku parafialnego, w którym obecnie po rozbudowie znajduje się także plebania. Drugą budową był drewniany budynek w Kozodrzy dla Akcji Katolickiej, który spłonął w czasie wojny. W trudnym okresie niemieckiej okupacji dzięki jego decyzji i jego staraniom został uratowany przed niemiecką konfiskatą dzwon kościelny.

Najtrudniejszą sprawą tej parafii był za mały jak na potrzeby stary drewniany kościół. Był przekonany, że należy podjąć się budowy nowego murowanego kościoła parafialnego, na działce naprzeciwko obecnego kościoła. Niestety w tamtych czasach (PRL-nasilenia walki z kościołem) okazało się to bardzo trudne do realizacji. Jednym ze źródeł problemów było to, że w okresie PRL-u jego gorliwe kapłaństwo było źle widziane przez miejscowy aparat PZPR/SB. Jak wspominają go parafianie, był człowiekiem bardzo skromnym, często samotnie modlącym się w kościele. Bliskie mu były szczególnie nabożeństwa do Serca Jezusowego. Miał takie duże zaufanie do ludzi, także do ministrantów. Do ich obowiązków należało przeliczanie składek zbieranych na mszach św. i to wykonywali sami, bez nadzoru. Po parafii, ale także do Kozodrzy często maszerował piechotą lub na rowerze. Bardzo skromnie ubrany, bardzo  skromna była jego plebania. W roku 1957 mianowany został wicedziekanem dekanatu Ropczyckiego. Tamta „władza” umiejętnie mnożyła konflikty i trudności, którymi ks. Jan był coraz bardziej mocno zmęczony. Ostatecznie po 25 latach pracy w Witkowicach 6.VI.1961 złożył rezygnacje z probostwa i zdecydował się na wyjazd na misje do Brazylii.

Jego pierwszą misyjną parafią była Sertao Santano (Bory św. Anny) w diecezji Porto Alegro. W promieniu ok. 20 km do kapłańskiej obsługi były 3 kaplice i 5 punktów modlitw i katechezy, w sumie około 3 tys. wiernych. Z powodu braku publicznej komunikacji misjonarz Jan do tych miejsc docierał pieszo lub na rowerze. Na tym terenie jest trochę starej polskiej emigracji. W roku 1968 odwiedził swoją dawną parafie Witkowice. W roku 1969 przeszedł zawał serca i przez 5 miesięcy przebywał w szpitalu. Po powrocie do pracy misyjnej wstąpił do zgromadzenia księży orionistów w Sao Paulo. Został skierowany do pracy w Quatro Barras, 25 km od Kurytyby. W tej parafii także było trochę rodzin polskiego pochodzenia. Tu zapamiętany został jako często głośno modlący się po polsku, gorliwy kapłan starający się wspomagać rodziny emigranckie. Tu doznał drugiego zawału i przewieziony został do szpitala Cajuru w Kurytybie. Po przyjęciu sakramentów zmarł 10 lutego 1971 r. ze sławami na ustach: Jezu, Jezu. W uznaniu jego szczególnej kapłańskiej posługi został pochowany w kościele parafialnym Quatro Barras.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Zagłosuj!

CZY PO WYBORACH NASTĄPI ZMIANA WE WŁADZACH SAMORZĄDOWYCH NASZEGO POWIATU

Zapraszamy do oddania swojego głosu!

 

Zapowiedzi imprez

Ogłoszenia

Dyżury aptek

Dyżur apteki trwa od poniedziałku od godz. 8:00 do następnego poniedziałku do godz. 8:00 

 

W tygodniu

dyżur całodobowy pełni apteka:

 

18.03.2024 - 25.03.2024

Sędziszów Młp

ul. Kościuszki 18a 

tel. (17) 22 26 732

 

25.03.2024 - 31.03.2024

Ropczyce

ul. Piłsudskiego 26

tel. (17) 22 12 204

 

 

Pogoda