Jako stary nauczyciel z dużym zadowoleniem powinienem przyjąć informację, że w Ropczycach znalazła się grupa rodziców, którzy razem ze swoimi dziećmi zechcieli się udać spacerkiem do szkoły. Niestety tą przyjemność psuje fakt, że w ten sposób włączyli się do protestów przeciwko zamknięciu szkół w ramach walki z epidemią. Że te protesty kierowane są przeciwko rządowi i są inspirowane przez opozycję polityczną, to już znacznie trudniejsze do zauważenia. Ale pewnie w dziecięcych główkach zakoduje się, jak to PiS pozamykał nam szkoły. A czy owi protestujący w ten sposób rodzice przekażą swoim dziatkom wiedzę o tym, jak trudna i wieloraka musi być walka z epidemią? No i czy po drodze do szkoły przekonali swoje pociechy, że do szkoły chodzi się żeby się uczyć, a nie bawić. Na zabawę był czas w przedszkolu i dobrze byłoby to zakończyć trochę przed maturą. Takie rozumienie, w sojuszu z nauczycielami, którzy swoją pracę traktują jako szlachetne zadanie, a nie stresowanie uczniów, to byłoby piękne! Gdyby się to udało, to zapewne mniej liczny byłby udział młodzieży w kolejnych protestach E. Lempart, gdzie główną myślą i hasłem jest: "Wyp....ć". Dziś mamy nadzieję, że w najbliższych tygodniach w pełni otwarte zostaną szkoły i ruszy cała gospodarka. Może przy jakiejś okazji będzie można zobaczyć jaka jest frekwencja szkolna, szczególnie tych, którzy "tak chcieli wrócić do szkoły" i jakie ich wyniki w nauce ???
Pozdrawiam
Stanisław Wójciak